[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.210  My?  zawołałem zdumiony. My panią? Widzisz przecież, że jestem samotna i chętnie pojechałabym w towarzystwie.Właściwie dobrze się składa, bo miałam zamiar jechać do Zwinoujścia, a to w tymsamym kierunku. Chętnie panią zabierzemy, tylko czy pani umie jezdzić autostopem? Jeżeli się chce, to wszystkiego się można nauczyć. W tym miejscu spojrzałaznacząco w górę. Jak uważasz, czy nie wypadałoby zbudzić Dudusia?Nie potrzebowaliśmy go budzić.Za chwilę bowiem dał się słyszeć rozdzierającywrzask, a potem ujrzałem Dudusia w pasiastej piżamie na podwórzu.Wymachiwał rę-kami, podskakiwał, ciskał się, jakby go opętały złe duchy. Co ci jest?  zawołałem. Osy!  wrzasnął rozpaczliwie. Ratunku! Ratunku, bo mnie.zakłują.Okazało się, że Duduś padł ofiarą swej dociekliwości naukowej.Kiedy obudził się,zainteresowała go dziwna bania wisząca nad jego głową.Myślał, że to jakiś grzyb pa-sożytujący na belce krokwi, i chciał zbadać jego właściwości.Oderwał więc gniazdo odbelki.Dalszy ciąg tej tragicznej pomyłki rozegrał się na podwórzu leśniczówki.211 Po tej przygodzie doszedłem do wniosku, że nawet osy wiedzą, kogo mają pokłuć.2List wysłany z Wieżycy:Kochana Mamusiu, Kochana Ciociu, Kochane Pędraki.Nie martwciesię, bo my nie jesteśmy znowu tacy najgorsi.Wyobrazcie sobie, co by by-ło, gdyby tak strzeliło nam do głowy pojechać na słonie do Afryki? A mytymczasem zbieramy.Zgadnijcie co? Duduś znalazł nawet sromotnika bez-wstydnego i gniazdo os.O tym lepiej nie pisać.Nie myślcie, że go pogryzły,tylko jedna ucięła go pod okiem i Dudusiowi tak spuchło, że nie widać.Aleto podobno zdrowo i oczyszcza krew.Poza tym Duduś widział w lesie praw-dziwego odyńca z szablami i, wyobrazcie sobie, odyniec tak się przestraszył,że uciekł.212 Pogoda jest bardzo ładna, jeziora również i wszystko jest wspaniałe.Za-robiliśmy kupę forsy, jedliśmy na kolację pierogi z jagodami.Nawet dobre,ale w domu lepsze.Przez cały dzień byliśmy pod opieką Meksykańczyków.Wszyscy chcą się nami opiekować, a tymczasem my zaopiekowaliśmy siępewną samotną kobietą, która wyglądem zewnętrznym przypomina wodzaSiuksów, Zuchwałego Bizona, i wyszło jej w pasjansie, że wkrótce będzie-my w Międzywodziu.Jak tam migdałki Basi i Maćka? Tęsknimy.Całujemywprost znad jeziora.Autostopowicze Załatwione  powiedziałem do Dudusia. Mamy będą z nas zadowolone, żetak często piszemy i że zarobiliśmy kupę forsy.Tymczasem nie było jeszcze załatwione, bo nasz wódz Siuksów w spódnicy zała-twiał własną korespondencję.Patrząc na olbrzymi plik widokówek, byłem pewny, żechce zawiadomić każdego Polaka o spotkaniu z nami.Do tego jeszcze zamówiła dwierozmowy telefoniczne.Myślałem, że będziemy siedzieli na poczcie do wieczora.Na213 szczęście, zlitowała się nad nami.Powiedziała, żebyśmy poczekali na nią nad jezioremprzy przystani.Dobra, możemy poczekać.Zostawiliśmy swoje manatki pod jej opieką.Poszliśmyna przystań.Usiedliśmy na pomoście i mocząc nogi w wodzie myśleliśmy chwilowoo niebieskich migdałach, ale niedługo, bo Duduś nagle zapytał: Jak sądzisz, kto to jest ta pani? Zdaje mi się, że kabalarka.Przepowiada przyszłość z kart.Dobry zarobek dodałem. Ciocia Anka opowiadała, że raz była u takiej, co wróży z kart.Chciała siędowiedzieć, czy Franek Szajba naprawdę ją kocha. I czego się dowiedziała? %7łe kocha do utraty przytomności.Ale za tę utratę przytomności musiała wybulićstówkę.Dobry zawód, co? Ja nie wierzę w żadne wróżby.Tatuś powiedział, że to naciąganie ludzi i szarla-taneria. Może, ale powiedz, dokąd masz iść, kiedy chcesz się dowiedzieć, czy ktoś ciękocha? Chyba nie do urzędu statystycznego?214  Należy zapytać danej osoby. A jak dana osoba ukrywa?Duduś wzruszył ramionami. To po prostu naciąganie naiwnych ludzi.Słuchaj, czy ta starsza pani nie wydajeci się podejrzana? Mnie nie. A dlaczego koniecznie chce z nami jechać? Bo może jej tak z kart wyszło. Nie chce mi się wierzyć.Ona na pewno ma w tym jakiś cel. Ty nic, tylko każdego podejrzewasz. Bo to wszystko wydaje mi się dziwne.Zresztą, jak ty sobie wyobrażasz? Samiledwo dajemy sobie radę, a tu jeszcze taka starsza osoba na głowie.Czy nie warto jejspławić?. A mnie się ona podoba  powiedziałem.Duduś zaczął mnie denerwować.Każ-dego podejrzewał, do nikogo nie miał zaufania.215 Duduś powiedział coś opryskliwie, ja nie zostałem mu dłużny.W powietrzu wisiałanowa kłótnia.Zanim zdążyliśmy się pokłócić, ktoś stanął za nami i powiedział ostro: Dzień dobry, chłopcy!Spojrzałem za siebie.Zdawało mi się, że za chwilę wpadnę z wrażenia do wody.Nad nami stał milicjant z czarnym wąsikiem i przypatrywał się badawczo. Skąd wy jesteście?  zapytał, gdy już się nam dobrze przyjrzał.Byłem tak wystraszony, że zapomniałem, skąd jesteśmy.Dudusia w ogóle nie było,bo zabrakło dla niego miejsca w mojej wyobrazni.Była tylko cisza i wpatrzony w nasmilicjant.Ciszę należało przerwać, ale nie miałem odwagi, więc przerwał ją milicjant. Jak się nazywasz?  zwrócił się do mnie.Wszystko mi się pomieszało, więc odparłem bez zastanowienia: Franciszek Szajba.Na chwilę oko mu zbielało z wrażenia, ale wnet opamiętał się. Może jesteś bratem tego słynnego koszykarza? Niestety, nie bratem, tylko dalekim krewnym.Zna go pan?216  Ba, kto by go nie znał  powiedział już łagodniej. Pisali dzisiaj w  Przeglą-dzie , że wyjeżdża z  Legią na turniej do Turynu. Szkoda  westchnąłem  bo ciocia znowu przez cały dzień będzie puszczała Gdy mi ciebie zabraknie. Co ty wygadujesz? To pan nie wie, że nasza ciocia to narzeczona Franka Szajby?Myślałem, że go oczaruję i stworzę dla nas zasłonę dymną, za którą będziemy mo-gli ukryć to, czego nie wolno wiedzieć milicjantowi.Tymczasem milicjant spojrzał po-dejrzliwie. Ty coś kręcisz, mój drogi.Pokaż no swoją legitymację.Choćbym chciał pokazać, to nie mogłem, bo zostawiłem ją w kieszeni plecaka.Mi-licjant tak na mnie popatrzył, jakby mnie w ogóle nie było.Wiadomo, człowiek bezlegitymacji to dla władzy jedynie pustka.Poprosił więc o legitymację Dudusia.Duduś był tak wystraszony, że zamiast legitymacji pokazał mu fotografię swegostaruszka na tle kombinatu petrochemicznego.Zdaje mi się, że Duduś przeholował, bo milicjant jak na nas nie huknie:217  Włóczykije, labowicze, zaraz się przekonamy, coście za jedni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.htw.pl