[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej pozycjiwyglądała, jakby skakała na spadochronie.Zmiała się radośnie, co wywo-ływało uśmiech także na jego twarzy.- Co wy wyczyniacie? - zapytała Alice.Spojrzał na nią rozradowany.-Nic - odpowiedział.- Zupełnie nic.Pepin obudził się, leżąc w poprzek łóżka.Kiedy usiadł, zauważył, że jestnagi.Alice poszła już do pracy.Na myśl o tym, że wyszła, czyli jest pózno -prawie ósma - zakręciło mu się w głowie ze strachu.Siedział przez chwilę zwyprostowanymi nogami, choć przeszkadzał mu brzuch.Pomyślał, że samodzwiganie tłuszczu na brzuchu, udach i piersiach to niezła gimnastyka.Przypomniał sobie najcięższy okres Alice, kiedy budziła go, wiercąc się włóżku, a on czuł za plecami jej ogromne ciało i bijące od niego ciepło - jakbyspał z niedzwiedziem.Była od niego znacznie większa, ale sposób, w jakiwstawała wówczas z łóżka, wymagał podobnie wiele wysiłku, ile teraz jegokosztowało siedzenie na łóżku.Dzwigała się na lewym łokciu, przekładałajedną nogę nad drugą, jednocześnie wyrzucając w powietrze ramię, jakbywymierzała cios.Przez chwilę obydwie kończyny wisiały nad krawędziąłóżka nieruchomo i wtedy wyglądała jak adept wschodnich sztuk walkizastygły w dziwnej pozie.Następnie przechylała się lekko, pomagając sobielewym łokciem i kołysała jak statek łapiący równowagę na wodzie.PoLRT wszystkim, już z nogami na podłodze, musiała trochę odpocząć, siedząctyłem do niego z dłońmi opartymi na materacu.- Kiedyś nie uda mi się podnieść i na zawsze utknę w tym łóżku - po-wiedziała któregoś dnia.Słowa dobiegały spod maski tlenowej, którejprzewód przedzielał jej głowę na pół i biegł między włosami jak długiwarkocz, plastikowy i nieprzezroczysty, w kolorze pancerzyka krewetki.Gdy się do niego odwróciła, uświadomił sobie, że otwory w masce czynią zjej twarzy pysk knura.Pomyślał wtedy o locie na Hawaje, kiedy nad gło-wami pasażerów zawisły maski tlenowe, mające dać poczucie bezpieczeń-stwa przerażonym hukiem ludziom, spoglądającym po sobie w panice.Samolot pełen trzody chlewnej.Stado świń.Kto by wiedział, że tak wy-glądaliście przed śmiercią, gdyby samolot się rozbił?Ta ostatnia myśl popchnęła go do komputera.Mobius powiedział mu, żema się trzymać z daleka - i to właśnie powinien zrobić: wyjechać daleko izabrać Alice gdzieś, gdzie ten mały dziwoląg nie zdoła ich odnalezć, a onadojdzie do siebie.Właściwie mogliby wyjechać.Nawet gdyby miało tooznaczać wyprawę na drugi koniec świata.Przypomniała mu się rozmowana podobny temat, którą odbyli, zanim Alice zniknęła.Wspomniała oWielkiej Rafie Koralowej, co mu uświadomiło, jak zasklepił się w ich tu iteraz, ponieważ nie miał pojęcia, gdzie w Australii to cudo się znajduje.Otworzył Google: Queensland, przy północno-wschodnim wybrzeżu kon-tynentu.W Wikipedii wyczytał, że to największa na Ziemi jednolitastruktura wytworzona przez organizmy żywe.Miliony maleńkich koralo-wych polipów dają schronienie różnym formom życia.Nisza nieskończenieróżnorodnego życia - tego właśnie było im trzeba.Tego chciał także on:zróżnicowania, ożywienia.Natychmiast wszedł na stronę biura podróżyExpedia i kupił dwa bilety na wieczorny lot z Nowego Jorku do Brisbane,nocny lot z międzylądowaniem w Los Angeles.Ubrał się, zabrał obydwa paszporty i wyszedł.O tej porze wszyscy zmierzali w przeciwną stronę, pędził więc jakszalony po West Side Highway, Henry Hudson i Saw Mili do szkoły, wktórej uczyła Alice, choć raz w Hawthorne i na terenie kampusu zwolnił,starając się pozbierać myśli i ułożyć słowa, którymi ją przekona.Budynekpaństwowej szkoły dla dzieci trudnych postawiono z pustaków.Zielono-szare korytarze były skąpane w promieniach świetlówek.Co ciągnęło jegoLRT żonę do tego miejsca? Czy chciała zastąpić tym dzieciakom matkę? A możechodziło o to, że także one miały wielkie problemy?Na parkingu przed budynkiem stało kilka autobusów szkolnych.Za-uważył obok nich Alice nadzorującą wsiadanie dzieci.Stała przy drzwiach iliczyła wchodzących do autobusu uczniów, ale na jego widok zastygła, za-stanawiając się, co oznacza jego obecność.Ten krótki bezruch pozwolił mudostrzec, jak niewiarygodnie wielką transformację przeszła.Była szczupła -szczuplejsza nawet niż wtedy, kiedy się poznali.Uwydatnione teraz kościpoliczkowe sprawiły, że jej usta stały się większe i pełniejsze.Twarz oka-lały nadal piękne włosy.Najchętniej zrobiłby jej teraz zdjęcie, żeby je do-łączyć do polaroidów na drzwiach lodówki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.htw.pl