[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siłę też miałtaką, że dwie podkowy na raz łamał jak pręt z osiki, a kiedy go za-mknęli w areszcie w Nowym Targu - właśnie w kierpce orawskiez obcasami obuty był - tak się bawił, że skakał na piec, co tam byłniski, a z pieca na podłogę i za każdym razem obcasy po same piętyw podłogę wbił.To tak zdziurawił ten areszt, że się wszyscy stróżo-wie.komisarze i sami sędziowie zeszli i dziwowali, a ten najgłów-niejszy sędzia nie mógł wytrzymać i dał mu papierka za tę sztukę,choć szkody narobił.Tak docyfrował podłogę, co cud!A zły był taki, że o bądz co kogo prask w pysk albo kopnął.To sięten też nim obejrzał, to już do góry nogami świat zobaczył.A zaśkiedy go chuć taka dopadła, to odbiegł wszystko i zatracił się gdzieśw lasach, że ani słychu widu o nim.Co robił: nie wiadomo.Czy pozbóju chodził, czy gdzie tak się tylko błąkał: nie wiedzieli ludzie.Jeżeli po zbóju chodził, to sam, bo się z nikim nie stowarzyszał.Ale on też ta za kierdelik zbójników starczył.- Hej! Kieby Janosik jesce zył - mawiał czasem - poprógowali-by my sie, wtory by był za hetmana? Bo z wami.dziadami, cos jabedem robił? Heba byk wami w stodole młócieł?118 Na skalnym PodhaluAle to sie mu tak gadało, bo każdy wie, że nad Janosika nie byłochłopa i że on turnie plecami dzwigał, a kiedy skoczył, wierchowiecjodle urąbał ciupagą, a drugiej odstrzelił z pistoletu, czego ten juhasdokazać by nie potrafił.Ale żeby się był ku Janosikowi na drugiegozdał: to pewna.W zimie on w domu u ojców robił, bo bardzo robotny był,a w lecie juhasił w górach, w Jaworowych Sadach.A choć czasemowce odleciał i gdzieś się tłukł po Tatrach, rad go baca Ustupskiwidział, bo juhas to był, kiedy się wziął paść, że szeroko po świecieszukać.Owce się przy nim tak upasły, jak ulęgałki.Niedzwiedz sięteż nie miał co bardzo ku nim ze Szerokiej Jaworzyńskiej z kosówekpodkradać, bo on czujny był jak pies, a już dwa sprzątnął.Nie flintąani w oklepce, broń Boże; jednego kamieniem ogłuszył i rękamiudusił, drugiego widłami żelaznymi przebił.Nie było już pózniej takich mocnych ludzi.Byliby go ludzie lubili, bo był świecny chłop, przystojny i zgrabnyi przemowę miał miłą i do rzeczy, ale to mu chybiało, że straszniegwałtowny był i że go coś roznosiło od serca.To się mu też uchylalii nazywali Dzikim Juhasem.Zabił on już w bitkach troje ludzi, alesię ta o to wtedy nikt bardzo nie starał.Dziewki go się też bały i uciekały przed nim, a kiedy którą za rękęujął.to już była jego.A tak powiadali o nim, że i oczami tak splątał dziewce nogi, żedrgnąć nie śmiała, tak właśnie, jak mówią o ptakach i wężu.Toteżmiał on kochanek tyle, ile chciał, bo mu tam i w drogę wchodzićprzy nich nikt się bardzo nie śpieszył, ale sam mawiał o sobie:Ja mam telo freirek.kielo sysek na smreku, ale coby mie kohaławtora, to nie.On ich też nie kochał.Dziś był przy tej, jutro przy tamtej, zaś sięwrócił, zaś nową znalazł.Co chciał, to miał.I co się nie zrobiło, zakochał się ten juhas w dziewce, co pasałakrowy pod Muraniem.Co się mu stało, nikt nie mógł wyrozumieć.119 Kazimierz Przerwa-TetmajerAle się tak odmienił, jakoby mu kto duszę wyjął i inną włożył.Coby mu się pierwej oczy były zaiskrzyły, a zęby zaświeciły wewargach, to się teraz tylko uśmiechnął i odwrócił albo poszedł da-lej.Owce wyganiał w tamtą stronę, ku Muraniu, a choć na cudzympasł, nikt mu się tam nie sprzeciwiał, bo nikt nie wiedział, czysię to uśmiechanie może nie skończyło albo nie skończy od razu?Pasł, gdzie chciał.Wyganiał owce w Murań, a juhasom tamtej-szym mówił:- Idzcie paść w Syrokom Jaworzyńskom.- Kie sie boimy wasego bacy.A on się uśmiechnął:- E, juzek go pytał, coby wam nie bronieł.To śmiało szli, bo już wiedzieli, że ani papier z urzędu tyle nie-wart, co ta prośba.I tak nie było krzywdy ani niezgody.A ona dziewka pochodziła ze Zdziaru, gdzie sławne są z urodykobiety.Nazywała się Agnieszka Hawrańcówna i nie uwierzyłbynikt, tak się na tego Bronisława Luptowskiego patrzyła, jak napniak.Nie mógł sobie z nią nijakim światem rady dać.- Jagniś - mówił jej - nie bedzies mie lubiła? A ona mu mówi:- Nie.- Bez cos tak?- Bo sie mi nie widzis.A on tak do niej mówił, jak do obrazu świętego, a ona do niego,jak do psa.I cóż mu tam było po tej sile i po tej tęgości?!Inną to byłby za rękę ścisnął, ażby jej pręgi czerwone poza pięśćwyszły - i tuś! A tu to się tylko patrzał jak do nieba, a matka takmało kiedy do dziecka się ładnie odezwie, jak on do tej Agnieszki.I gdy wtedy ludzie widzieli, że tyle zmiękł, to żeby się go byli niebali z pamięci i żeby nie to, że nie wiedzieli, czy to tego długobędzie, toby był który niektóry wnet mu pięścią między oczy za codawniejszego zapłacił.120 Na skalnym PodhaluDośmielała z nim ta dziewka w straszny sposób.Nie na szopęwieczorem, ale go w dzień do szałasu puścić nie chciała, choć ludziebyli, a kiedy wlazł, jak jej nie było, wyganiała go potem w pole:- Co tu fces?! Tyś niepili! Idz ku swoimi Co tu mas do robotypomiędzy nas? Wynoś sie! Ty diable! A on nic, tylko na nią spojrzałtak, jakby pacierz mówił, wstał i do pola szedł.Ludzie mówili: do-brze mu tak, ale niejednej dziewczynie go tak żal było, żeby go byłarada przytuliła ku sobie.On jednak już nie widział żadnej, tylko tęAgnieszkę Hawrańcównę ze Zdziaru.I tak się stało, że się zeszli raz ku wieczorowi w upłazie pod Mu-raniem, ona z krowami poniżej, on z owcami powyżej.Przyszedł kuniej, pyta się:- Das mi siednonć przi sobie?- Teloz, byk cie nie widziała.- To mie juz tak cierpieć nie mozes?- Nie mogem.- Ale bez co przecie? Dy tu jakasi przicyna musi być!- Jest.- Jakaz?- Bok ślubowała Jędrzkowi Hawrańcowi, co przi kilysjerak słuzy.Dopiero jak on się porwie, jak krzyknie:- To bez to ino! Hej, a ja myślał, ze wto wie co! I złapał ją naręce, tak jak jagnię, i niesie w górę ku owcom, w turnie.Ona.czyoniemiała ze strachu, czy taka cięta była, ani nie krzyknęła; nie byłoteż ta po co krzyczeć, bo kto by tam był za nim szedł.Wyniósł ją na płasienkę ku owcom, położył na ziemi, klęknął nadnią, powiada:- Mojaś!- Nie twojak!- Tu cie zrucem z tej turnie w przepaść!- Nie zrucis!- Nie?! Wto cie obroni?121 Kazimierz Przerwa-Tetmajer- Ty sam!- Jo sam?!- Twoja miłość!I dopiero wtedv stało się, czego nigdy przenigdy nie widywaliludzie na świecie.Puścił ją; kiedy skoczy, kiedy chwyci owcę naj-bliższą - cisnął w dół! Latał po upłazie, wyżej trzydziestu owiec, coje wygnał, zeprał na kupę, tak jako z dwóch pięter [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.htw.pl