[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było też dzikiego walenia serca, które nawiedzałoją przy Tonym i Jacksonie, ale wątpiła, czy kiedykolwiek zechce go znówdoświadczyć.Sięgnęła dłonią do jego policzka.- Pocałuj mnie Joey.Proszę cię.Uśmiechnął się i dotknął wargami jej warg.Przestał istnieć cały świat zwyjątkiem jego czułości, która goiła otwartą ranę w jej sercu.* * *W tym samym czasie Klementyna siedziała w kącie małego pokoju, wpewnej odległości od grupy kobiet, w chustce na głowie i w ciemnychokularach zakrywających twarz.Uciskała ramionami brzuch, walcząc zuczuciem mdłości.Słuchając mówiących kobiet, drżała jak osika.- Z tego wszystkiego najgorszy był proces - powiedziała kobieta oimieniu Margie.- Policjanci nie mieli pojęcia, co ja czuję.Jeden z nichRS 332rzucił nawet uwagę na temat mojego ubioru, jakby to, co miałam na sobie,miało cokolwiek do rzeczy.- Oni gwałcą jeszcze raz - odezwała się Sandy, nastoletnia dziewczyna.-Wsadzają ci do środka jakieś przyrządy, żeby się upewnić, że mówiszprawdę.Zadają takie pytania, jakby chcieli złapać cię na kłamstwie, jakbyśto ty popełniła przestępstwo.- Nie zawsze tak jest - powiedziała doktor Levinson.Była terapeutkągrupy.To właśnie do niej Klementyna zadzwoniła trzy dni wcześniej.Niepodała jej swojego nazwiska, obawiając się przecieku do prasy.Niepowiedziała o niczym nawet Megan.Nie z obawy, że Megan nie zrozumie,lecz raczej dlatego, że wstydziła się, iż po tylu latach wciąż nie może dojśćdo siebie po tym gwałcie.Zadzwoniła zapłakana.Była pózna noc, a wspomnienia najsilniej dają osobie znać właśnie wtedy.Kiedy znów przeniosły ją na tamtą uliczkę,pomyślała, że jeszcze jedna sekunda tego cierpienia i zwariuje.Miaławrażenie, że co noc prześladuje ją jej własny umysł.Zobaczyła numer telefonu pewnego wieczoru w telewizji, podczasreklamy oddziału Ośrodka Ofiar Gwałtu w Los Angeles.Zapisując go,czuła się głupio.Była przekonana, że nigdy tam nie zadzwoni.Stało sięinaczej.Doszła do kresu wytrzymałości.Przyszło jej do głowy, że byćmoże miało to związek z ostatnią wizytą Duke'a, gdy ostatecznie rozwiałuporczywą nadzieję Klementyny, że jest mężczyzną z jej dziecięcychfantazji, mężczyzną, który pokona za nią jej demony.Zapytała doktorLevinson, w jaki sposób Ośrodek mógłby jej pomóc, a ona zaproponowałaudział w grupowych zajęciach terapeutycznych.- Nasza grupa ofiar gwałtu ma swoje zasługi w tej dziedzinie -powiedziała pani doktor zebranym kobietom.- Pomagamy policjantomzrozumieć, jakie to dramatyczne przeżycie.Same natomiast musimy braćpod uwagę, że mężczyzni wychodzą z innego punktu widzenia.Większośćz nich nie potrafi sobie nawet wyobrazić gwałtu.Nie mają pojęcia, co totakiego.Ciągle im się wydaje, że skoro ma to coś wspólnego z seksem, tonie może być takie przykre.Wejście do Ośrodka było dla Klementyny jednym z najcięższychdoświadczeń w życiu.Kiedy pierwsza kobieta wstała i opowiedziała swojąhistorię, miała ochotę odwrócić się i uciec.Zwiadomość, że gwałt jest takpowszechny, nie sprawiała jej satysfakcji ani jej nie pocieszała.Nie chciałanależeć do tej grupy.Pragnęła być osobą z zewnątrz, normalną kobietą, wktórej przeszłości nie ma żadnych demonów.RS 333Mimo to została.Naciągnęła mocniej chustkę na głowę i słuchała.Niktjej nie przeszkadzał.Nikt nie kazał jej wstać.Wszyscy zdawali sięrozumieć jej potrzebę anonimowości.Podniosła się kolejna kobieta.- Nazywam się Karen - powiedziała.- Zostałam zgwałcona przezswojego męża.Klementyna rozpłakała się.Akała cicho, żeby kobieta mogła skończyćswoją opowieść.Płakała nad sobą i nad wszystkimi obecnymi tu kobietami.Płakała nad utraconymi latami, latami bez wzajemnych pieszczot iuprawiania miłości.Płakała nad niewinnością, której żadna z nich nigdyjuż nie odzyska.Karen skończyła mówić, ale nie zajęła swojego miejsca.Przeszłamiędzy siedzącymi kobietami i podeszła do Klementyny.Usiadła nakrześle obok niej i wzięła ją za rękę.- Ty też możesz mówić - powiedziała.- Tutaj wolno ci opowiedziećwszystko.Klementyna załkała głośniej.O tym, co ją spotkało, powiedziała Megan,Alex i Arturowi, ale żadne z tych wyznań nie osłabiło jej poczucia winy iprzerażenia.Ten gwałt ciągle był jej intymnym koszmarem.Nadal zżerał jąod środka.Rozejrzała się po pokoju.Okulary zniekształcały obraz, ale dojrzałaciepło w spojrzeniu tej kobiety i wszystkich innych, które nie patrzyły jejprosto w oczy, okazując, że szanują jej prywatność.- Chyba nie potrafię - odparła.- To nie szkodzi - powiedziała doktor Levinson, podchodząc do niej zdrugiej strony.- Rób to, na co masz ochotę.Tu nie ma mowy o przymusie.Tylko że przymus istniał.Klementyna czuła, jak pulsuje wewnątrz jejgłowy, jak ją błaga, by go z siebie wyrzuciła.Bardzo chciała odezwać się,wypluć ten straszliwy spadek, który ON po sobie zostawił, i wreszcie sięodeń uwolnić.Podniosła się na trzęsących nogach, a Karen stanęła obok.WzięłaKlementynę za rękę i zaprowadziła ją przed grupę kobiet.Po chwiliodeszła, zostawiając Klementynę samą.Klementyna przebiegła wzrokiem po twarzach zebranych.Wszystkiebyły jej lustrzanymi odbiciami, piękne, lecz tragiczne, naznaczonewewnętrzną blizną.Azy wciąż ciekły jej po policzkach.Doktor Levinson zbliżyła się i stanęła u boku Klementyny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.htw.pl