[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu na rogu jest sklep z winem, adalej sklep, w którym kupuje się wodę mineralną.Ten tor kolejowy, przez któryprzejeżdżamy, jest nie używany od dwudziestu lat.A to jest nasze osiedle&Skręcili dwa razy w lewo, przejeżdżając przez jakieś doły i dziury i jechali szeroką,asfaltową jezdnią.Z jednej jej strony stało kilka parterowych, pawilonowych, kremowychdomków, ogrodzonych jasnymi murkami, z drugiej widać było jakby ugór, porośniętygąszczem wysokich ostów.Dookoła ugoru stały takie same pawilonowe domki, dalej naprawo i lewo było ich więcej.Przy wszystkich domkach rzucały się w oczy kawałki szarych,betonowych ogrodzeń, między którymi licznie wznosiły się samotne słupy. Asfaltowa jezdnia skończyła się szybko dość obszernym placykiem.Dalej za placykiemznów był ugór, nasyp toru kolejowego i tamto osiedle, obok którego przejeżdżali.Przedplacykiem, jeszcze przy tej szerokiej, asfaltowej ulicy, oddzielone od niej pasmemudeptanego zielska, wznosiło się kilka domków, do których prowadziło wąskie przejściepomiędzy ogrodzeniami.Pan Roman zatrzymał samochód dokładnie na wprost przejścia. Proszę bardzo!  oznajmił dumnie. Jesteśmy w domu!* * *Z czterech pokoi domku jeden stanowił sypialnię państwa Chabrowiczów, dwa należały doJaneczki i Pawełka, jeden zaś, największy, zajmujący prawie połowę budynku, był salonem.W salonie znajdowały się dwa stoły, jeden normalny, obiadowy, a drugi długi, niski,salonowy.Przy obiadowym stole stały cztery krzesła, przy salonowym kanapa i dwa fotele.Tuż obok stołu obiadowego było wejście do kuchni, mającej także drugie drzwi, na korytarz.Okna pokoi Janeczki i Pawełka, a także jedno okno salonu wychodziły na ogródek, ogradzanymurem, drugie okno salonu, okno kuchni i okno państwa Chabrowiczów dawały pięknywidok na obszerny plac, gruntownie zarośnięty ostami, dochodzącymi wzrostu człowieka,oraz na sześć samotnych słupów ogrodzeniowych.O godzinie siódmej rano słońce już grzało.Janeczka i Pawełek zdążyli się porozumiećprzed śniadaniem.Pawełek ułożył strzępki mocno już wygniecionego listu na wielkim pudle,służącym mu jako stół. Z tego wszystkiego całkiem jestem skołowany  oznajmił smętnie. Myślałem wpierwszej chwili, że uda nam się dostać do tego Wąwozu Małp byle kiedy i spokojnie goobejrzeć, ale widać, że nic z tego.Ciągle nic nie wiemy.Janeczka z grzebieniem w ręku siadła na turystycznym krześle. Mnie się tu bardzo podoba  stwierdziła, podczesując włosy i związując je w końskiogon na czubku głowy. Uważam, że bardzo dużo wiemy.Już pierwszego dnia udało namsię dwa miejsca zobaczyć. No i co nam z tego przyszło? Nie wiem.Wcale się nie spodziewałam, że od razu wszystko znajdziemy.Poza tym,przejechaliśmy przez to w niewłaściwej kolejności. Dlaczego w niewłaściwej kolejności? No zobacz sam, masz przed nosem.Z tego listu wynika, że najpierw trzeba być na sukuw Mahdii, potem jechać do tego czegoś na Sou, a potem do Wąwozu Małp.Pojechaliśmyodwrotnie, a tego na Sou w ogóle nie było. No owszem  zgodził się Pawełek. Potem ma być droga na zaporę, a potem tenjakiś kamieniołom.Możliwe, że dopiero po wszystkim coś się wyjaśni.Chociaż ten WąwózMałp na kryjówkę skarbów mnie się wydaje całkiem niezły.Janeczka z uznaniem pokiwała potakująco głową. Jest wspaniały! Widziałeś te głazy na dole? Jeżeli trzeba coś odwalić, to może właśnieto? Nie wiem, z listu wynika, że chyba raczej kamieniołom&Pani Krystyna wezwała ich na śniadanie, przerywając naradę.Do żadnych wniosków niedoszli.Na dobrą sprawę tak bezradni i zbici z pantałyku jak tutaj, nie czuli się jeszcze nigdyw życiu.Zwiat dookoła był jakiś inny, obcy, niezupełnie zrozumiały, a ogrom tego, cowidzieli i przebywane przestrzenie zaskoczyły ich całkowicie.Wszystko razem z jednejstrony było nad wyraz interesujące, a z drugiej trochę niepokoiło.Jedno okno w salonie trzeba było zamknąć, bo do pokoju wdzierał się dziki wicher.  No i jest sirocco  stwierdził smętnie pan Roman, spoglądając na tumany kurzukłębiące się nad ostami. Bardzo mi przykro, ale nie mam na to wpływu.Chociaż z drugiejstrony& Co z drugiej strony?  spytała pani Krystyna, siadając przy stole. Z drugiej strony, jeżeli już musi być sirocco, lepiej teraz niż pózniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • chiara76.htw.pl